Archiwum luty 2008


lut 01 2008 SKOMENTUJ REKORD W LINKACH
Komentarze (2)
Czuję chłód,
płynie on od ciebie,
już nie jest tak jak dawniej,
tak pięknie...


Dziś dodajemy 94
dominik_ziom   
lut 01 2008 SKOMENTUJ REKORD W LINKACH
Komentarze (1)
Czuję chłód,
płynie on od ciebie,
już nie jest tak jak dawniej,
tak pięknie...


Dziś dodajemy 95
dominik_ziom   
lut 01 2008 sto tysięcy jednakowych...
Komentarze (7)
dni mijają... jak zwykle nic się nie zmieniło dalej żyję :] gdzieś na biegu na prędce kilka miłych spotkan gdzieś prawda trafia w serce... ot zwykły dzień zwykła noc... brak mi czegoś ... subtelnego czegoś ulotnego... widać jednak że coś nie jest tak... na słuchawkch Coma... niesamowite doznanie estetyczno - muzyczne... bosko czuję się słuchająć textów...

jakbym sam je pisał... wrażenie...

Na cembrowinie fontanny siedziałem... minęła mnie bez słowa i jakieś uczucie niespełnienia... coś ze mną musi być nie tak ludzie nie postrzegają moich stanów mnie... nie poznają mnie chyba już wcale... czuję że otaczam się skorupką izoluje mnie muzyka ... nigdzie nie rozstaje się z moim nowym nabytkiem... praca droga do pracy... w domu przy kompie.. uciekam w lirykę gitar... w aksamit głosów... może lepiej bo w głowie same burze i jakieś proagresywne myśli... jakiś mały sadysta we mnie odzywa się moim głosem... ranie cynizmem... czemu? po co?? jak zwykle zadaję sobie setki pytń bez odpowiedzi... czemu łatwo diagnozuje znajomych nieznajomych a siebie nie mogę?


kilka zapomnianych twarzy wskoczyło znów z malym uśmieszkiem dzięki Ksarciu... pamiętam... :]

Ktoś zapytał czemu nie napiszę książki?? spójrz na to chłodnym okiem... z tego nie da się zrobić książki to moje życie przemyślenia... widzisz gdybyś poznała mnie osobiście... zmieniłabyś zdanie :] nie jestem poetą , pisarzem... przelewam myśli ... z jakimś małym hmmm "może talentem" żeby każdy mógł zrozumieć gdzie podążam... żeby mógł znaleźć coś dla siebie w tych setkach pytań... i może kilku odpowiedziach.

Wiele razy stawałem na krawędziach... na krawędzi upodlenia... na krawędzi życia.... tańcząc na krawędzi dni... czemu? nie wiem chyba niebvezpieczna fascynacja tym co może być po drugiej stronie krawędzi pcha mnie do eksperymentów...kolejne szczyty osiagane by je osiągać... głupie dziecinne?? może ale coś ze mnie jest jeszcze niedojrzałym dzieckiem... i oby dłuzęj nim było.

gdzieś na dnie tego całego burdelu jakim są moje myśli pojawia się tęsknota... czemu?? sam nie wiem za czym?? hmmm zbyt osobiste pytanie....

oczekuje na "Upadek" ... muszę obejrzeć ten film... nie wiem czemu ale jakoś... tak ... coś mnie przyciąga do niego... heh..

z kolejną bezsensowna furą pytan D.


ps. gifów nie będzie :] .... nie umiem tworzyć a kopie... no cóż... już sam jestem wystarczającą kopią...

ps 2. nie wierzysz że jestem taki... za fasadą dni codziennych każdy jest taki.... tylko tu spotkasz mnie takiego... na ulicy w pracy... na treningach jestem kimś innym... kameleon miejski...
dominik_ziom   
lut 01 2008 komplikacja rzeczywistości...
Komentarze (3)
Czasem człowiek dochodzi do czegoś w swoim życiu... do jakiegoś punktu... coś kończy coś zaczyna żeby znów nie znudzić się samym sobą gdzieś w takim punkcie znalazłem się ja chyba. Czuję że znajome twarze wokół muszą się silić na uśmiech gdy mnie widzą... gdy odwracam się plecami zapominają o moim istnieniu... czas chyba na jakieś szersze zmiany we mnie... ale od czego zacząć? od namiętności pasji? od wiary? wyglądu sposobu bycia? słowa uśmiechu? chyba poza mną jednak coś się dzieje... jakoś odzyskałem pewność kroku jak pijany na lekkim kacu na autopilocie podążam... może ciut za bezwiednie ale do przodu co spotkam na końciu jak zwykle pokaże czas.

Ludzie wokół oprócz tego że obcy są coraz bardziej przejaskrawieni w moich nieskromnych oczach za dużo widzę w nich tego co ukrywają przed światem. Skupia się to na mnie trzeba by powalczyć z demonami w głowie... Odpowiednia sesja terapeutyczna rozpoczęta... muzyka wino i pamięć zaczynają współgrać... nie jest mi źle naprawdę czuję że przynajmniej coś robię że nie mam wpływu choć jest on znikomy :]

wszędzie sprzeczności nawet w moich myślach czy to dobrze?

"..Do You have dime , to listen to my whine about nothing and everything at once..."

Miło spędzony Sylwester szybkie święta... jest dobrze chyba do przodu... stary rok za mną nie mam chyba ochoty by się powtórzył coś straciłem coś zyskałem coś zapomniałem czegoś się nauczyłem... zmieniłem się zostająć taki sam... po co? żeby zmądrzeć?


codzień stajemy przed wyzwaniem wsadzająć nogi w buty wychodząc z domu :] obyśmy zawsze im podołali!!!

pozdrawiam w nowym ciekawym roku... roku zmian

z zaschniętym uśmiechem sylwestrowym na twarzy D.
dominik_ziom   
lut 01 2008 czas płynie...
Komentarze (0)
czas płynie a ja czuję się coraz hmmm mniejszy ... jakby mniej znaczący... wir zdarzeń porywa ... zero wpływu ma kierunek... dziwnie i nie swojo czuję się zamknięty w skorupce swoich paranoi i krzywych myśli, ot życie.

Przykre spięcie z kimś ważnym w moich puzzlach życia... przykro gdy zostajesz odebrany jak samiec cham i prostak gdy kierowało Tobą coś innego, a nie masz siły rozbijać muru którym od Ciebie się grodzą, pozostaje ślepo wierzyć, że kiedyś jej przejdzie... .

mniej osobiście... nastała prawie zima... dziwnie blisko święta a brakuje mi ich atmosfery brak mi jakiejś fascynacji tymi cudami które będą się działy.

okres strasznej bezpłodności blogowej... wybaczcie sam niewiem czemu nie piszę nic... jakoś nie czułem potrzeby porywany ciągle nowym wirem zdarzeń

jest wpółdo drugiej w nocy siedzę przy akopaniamencie Comy i głośno pracującego wiatraka komputera, dziwnie niespokojny i hmmm jakoś zły... wszystko drażni mój umysł dzwięki samochodów przemykających ciemnym miastem... jakieś resztki muzyki przebijającej się przez ściany, grrrrrr ja chcę no właśnie czego chcę... sam nie wiem ale chyba potrzebuję kilku rzeczy, butelki wytrawnego białego wina potrzebuję serka pleśniowego... potrzebuję nocnej eskapady przes brzozową do znanego mi domu... do chłodnych rąk, ale niestety czas nie wraca płynie dalej rozdziałów zamkniętych się nie otwiera....

odnaleźć coś nowego w sobie to chyba recepta by nie oszaleć :]

grzebałem w pamięci by coś odszukać... i nic ... praca i codzienność zabierają mi wspomnienia...chyba mózg mi się rozmiękcza...

za 15 druga a ja czuję jakieś dreszcze wiatr wyje przez szpary okien...

lepiej usnę...
dominik_ziom   
lut 01 2008 leciutkim podmuchem podszyta
Komentarze (0)
dzień, kolejny poranek niosący w sobie coś dziwnie ulotnego... jakieś ciepło wewnętrzne... nie wiem może to wpływ wiosny a może uczucia jakie drzemią we mnie dają swój upust i pokazują swoje piękniejsze oblicze ... heh może znów myślę o chwilach takich, które się już nigdy nie powtórzą... :] tak ... to dokąd biegniemy zależy też od tego skąd zaczeliśmy biec, uśmiech maluje się na moim pysku. Nawet nie wiecie ile dobrego dla mnie zrobił deszcz... jeden głupi opad atmosferyczny, który oczyścił mnie i dał jakiś spokój zagubiony w życiowym pędzie. Uśmiecham się mimo iż tysiące jeszcze płaczą uśmiecham się mimo smutku wszystkiego wokół... wdycham oddech ziemi skropionej pierwszymi kroplami deszczu i czuję jedność... jakąś niesamowitą spójność z wszechświatem... teraz zamknięty w pokoju wsłuchjąc się w rytmy Faithless odczuwam rozprężenie mięśni... minął kolejny tydzień mojego życia... niedługo minie kolejny rok... znów spojrzenia w tył wizję przyszłości o tak ostatnio zacząłem widzieć swoją przyszłość... śmieszne trochę w końcu wiem dokąd zmierzam do czego chcę się upodobnić kim chcę być w tej grze... jednym wielkim RPG'u :] rzucam K6 na miłość... co wypadnie???? nie pytajcie... bo nawet ja nie znam na to odpowiedzi...
Znikają niektóre rzeczy z mego otoczenia... ludzie odchodzą choć mieli być wiecznie przy mnie... więzy krwi zawarte wyschły... szkoda, że trzeba się z tym godzić... ale nie istnieje inna droga... Te odejścia nie są smutne nie bolą a jednak pamięta się chwile gdy następują...

Parę piosenek znów ratuję moje więdnace życie. Rano dają blask oczom wieczorem kołyszą do snu :] chyba się uzależniłem od muzyki... Czy to się leczy???

chwilki ciekną jak przez palce... czytam swoje życie jakie wam tu przedstawiam i rzeczywiście nie znacie mnie wcale... to chyba nie ja pisałem a może ja tylko ten inny ja... samo w sobie zaprzecznie... kiedyś pisałem, że jestem kameleonem to chyba właśnie tak jest ze mną adaptuje się do środowiska chwili ludzi... przydatna cecha ale czy mogę być sobą... chyba właśnie to mnie męczy... czy jestem sobą czy moje pragnienia są moimi... ot taki dylemacik żeby nie było za słodko....

pozdrawiam zza parawanu myśli D.
dominik_ziom   
lut 01 2008 przez palce nocy
Komentarze (1)
wszystko przecieka niestety... czas który mam poświęcać na życie maksymalnie się kurczy moży mnie sen męczą mnie dni spędzane tak samo przewidywalnie tak samo jak każdy wcześniejszy i następny.
Cóż się u mnie zmnieniło przez prawie 2 miesiące... nic w sumie może monotonia zabijała we mnie jakieś twórcze aspiracje ażeby usiąść i sklecić parę słów... sam nie wiem chyba troszę tak... nie ma co się bać nie znikam ot tak sobie... czasem poprostu szacunek do tych kilkorga ludzi którzy poświęcą czas żeby to przeczytać nie pozwala mi napisać chłamu w stylu dziś jest mi smutno bo ona się na mnie obraziła... a następnie wyedytować że już jest dobrze, to niestety bądź stety nie ja
Pojawiają się małe bąbelki poprzednich zdarzeń i psują mi spokojny sen... ciężko czasem uśmiechać się gdy myśli się o czymś niemiłym, ciężko płakać gdy w głowie obija się świetny dowcip... też tak czasem miewacie? nastrój zupełnie nie pasujący do danej chwili?? samopas myślowy ciekawa jednostka chorobowa... muszę chyba opatentować tą nazwę.
wszystko wokół wydaje się całkiem przyjazne i jakoś dziwnie ciepłe i przyjemne, troszkę mnie to przeraża ostatnio za bardzo tkwie w świecie praw Mourphyego
"kiedy jest dobrze to napewno za chwilę będzie bardzo bardzo źle..."
takie kilka różnych heh niby myśli
za wcześnie urodzony
kobiety są delikatną nutą czegoś co daje nam żyć ale one jakoś nie przekonują się do naszej osoby tak bardzo jakbyśmy tego chcieli wiem głupie trywialne i większość z czytelniczek będzie na mnie obruszona ale im bardziej okazuje im się zaufanie im bardziej okazuje się im troskę tym bardziej zniechęcają się do Ciebie bo nie oczekują hmmm wszechogarniającego uczucia boją się uzależniać od faceta duszą się w związku w którym ine mają wyzwań dalszego zdobywania ot takie mam doświadczenia może nie miłe ale cóż zrobić. oczywiście kiedyś spotyka się tą jedyną której właśnie to jest potrzebne i nie trzeba już się przejmować
ciocia_frania_blog
każdego dnia cos się kończyło i zaczynało to śmieszne alena tym chyba polega całe życie gdy jedno się kończy drugie się zacznie ot tak alegorycznie do dnia i nocy
Krwiopijcza poetko
może, może ten mój cały świat wymaga odemnie przystawań przykucań na kolano i spojrzenia za siebie by nie krzywdzić innych tymi samymi błędami, tak mi się tylko wydaje może się myle może znajdzie się głos który wyrwie mnie z tego śmiesznego maratonu :]
violavia
czasem oko duszy się myli cieszę się ale kiedy mam 100% pewność co wtedy? widzenie dostrzeganie patrzenie na wskroś to męczy ale i bywa pomocne
angel_gwiazda
lubie sobie zniknąć i patrzę gdzie ten blog zmierza jak mnie nie ma codziennie czytam komentarze zaglądam na inne blogi ot taki kaprys nie obrażajcie się poprostu niekiedy mam za dużo obowiązków i życia
dance-six-shades
dobrze wiedzieć że nie oszalałem i że ktoś widzi to tak jak ja :] dzięki :]
smerfffetka
znam te słowa ale miło że ktoś wie kiedy je napisać pozdrawiam ciepło aha co do Ciebie samej nigdy nie wątp w to że sama coś wymyślisz
jasne.blog.tenbit.pl
hmm pełne sprzeczności no cóż, zastanawiałem się nad tym coraz bardziej i dochodzę do wniosku że poprostu tak musi być że musimy być dwubiegunowi naraz innaczej nic nie wydawałoby nam się ciekawe i wszystko nudziłoby nas niezmiernie.Miło czytać takie komentarze
modlichaa
kolor wybrany na chybił trafił a później z lenistwa niezmieniany co do Twojej szarości nie sądze
hopeless
połowa sukcesu zależy od wiary w samowyleczenie więcej uśmiechu
upadly_aniol1988
hehe właśnie dlatego że jestem sobą niektórzy tego nie rozumieją ale niezamierzam się zmieniać
vixi
dzięki za słowa otuchy
ewa:-)...
jeśli nie wierzyłbym w to co piszesz to chyba popadłbym w apatię wiem że mogę zbudować coś swojego.

ok czemu wyróżniłem niektórych... sam nie wiem z uśmiechem D.
dominik_ziom   
lut 01 2008 tak po przerwie
Komentarze (0)
Gdzieś pomiędzy słowami zalęgło się ciche uczucie strachu przed niewypowiedzianym, przemilczanym słowem... Gdzieś pomiędzy pierwszym oddechem a ostatnim żyjemy by dać świadectwo niezłomności gatunku ludzkiego, żyć godnie i władać myślą , słowem, uczynkiem a jednak nie czuję się z tego dumny... Gdzieś gdzie znów budzę się bez Ciebie gdzieś gdzie będę się budził kiedyś, wszystko wydaje się takie same... Czemu miewam chwilę gdy dość mówi mi własna myśl a słowa zaplatają pętle na mojej szyi. Gdzieś kiedyś usnę by się kiedyś nieobudzić i nie martwi mnie to....
dominik_ziom   
lut 01 2008 poezja miejska...
Komentarze (0)
przez ulicę mojego miasta przemykałem powolutku by przyjrzeć się wszystkiemu z dokładnością badacza. Niewiele z moich obserwacji ma jakiś sens ale warto się nad nimi zastanowić... Widziałem uśmiechy i płacz widziałem zrezygnowanie i zapał... Miasto tak wielkie, że swojegon sąsiada który mieszka przezs ścianę możesz poznać po wielu latach... Dziwię się że wszystko wokół mnie jest takie bezimienne i anonimowe że tłumy ludzi których mijam nie odpowiadają na uśmiech a jedyny komentarz o starszej pani która przysiada się do ciebie na ławce i opowiada historie wojenne to "głupia wariatka". Ludzie spieszący się pozostawiają w tyle tych którzy rozkoszują się światem, tylko czemu? Którzy tracą więcej Ci co nie gonią za sukcesami czy ci co mijają świat jako niepotrzebne tło ich splendoru? Wiem może przejaskrawiam moje wypowiedzi i nie są one obiektywne ale cóż zrobić gdzieś tam w środku siebie jestem obrażony na tch którym czas kojarzy się tylko z pieniądzem i tylko z kolejnym projektem/zebraniem/spotkaniem biznesowym czy inną niezmiernie ważną rzeczą...

Obudziłem się dziś pełen jakiegoś zadowolenia z życia jakie wiodę... wiem to trochę dziwne jak ja to piszę wieczny malkontent i I narzekacz rzeczypospolitej tenbitowej ale co zrobić tak było obudziłem się szczęśliwy... może to zasługa zmiany pracy może nowych ludzi którzy podbudowali mnie klikoma słowami a może ... :)

Znów ukojenie i czas na rozmyślanie daje mi muzyka... tak różna i barwna jak tylko możę się wydawać. Różne style różni wykonawcy a dla mnie zawsze jakieś wspomnienia i miłe chwile :) Wielkie słuchawy odgradzają mnie od zgiełku miasta to miłe mieć małą ucieczkę od fali szumu informacyjnego :)

Widzę że Tenbit docenił moją twórczość dając na banerze ciut zmienione zdanie z moejej notki... czuję się mile połechtany... może ciutek zazdrosny ale co tam wolno im sam podpisałem przecież zgodę przy akceptacji regulaminu tenbit.pl :)

postarm się bywać tu częściej przepraszam za moją absencję :) pozdrawiam wiernych witam nowych
dominik_ziom   
lut 01 2008 w każdą stronę rozbiegły się...
Komentarze (0)
Dużo piasku w klepsydrze usypało się od ostatnich przemyśleń takich na spokojnie. Gorączka około 40 stopni potrafi jednak zmenić noc w bezsenny koszmar tysiąca myśli. Siedzisz około 3 nad ranem patrząc w monitor nie rozumiejąc czemu myśli uciekają szybciej niż zostawią ślad do przekazania komukolwiek. Dziś już lepiej spokojnie przespana noc brak suchości w ustach świadczy, że organizm zdrowieje :) . Znów szybka zmiana w moim bycie czyli szukam pracy po raz drugi :] po roku współpracy i przeszkoleniu mnie pracodawca wolał zatrudnić osobę całkowicie niewykwalifikowaną , czemu sam nie wiem. 2 tygodnie niby urlopu dałyby jakiś oddech i dystans do siebie niestety choroba mnie przycisnęła do łóżka :P i jedyne co czuje to : 1) muszę coś zmienić w mieszkaniu (nic mi się tu nie podoba... zaniedbałem jakiekolwiek ulepszenia i poprawy bo nie spędzałem tu za wiele czasu) 2) trzeba zadbać o kondycję i jakieś zajęcie sportowe na zimę (i tu wygrał pomysł na basen) 3) trzeba znaleźć pracę która będzie mnie kręcić będzie dawać jakieś uczucie satysfakcji...

Znów wsłuchany w nutę Comy i poważne wątpliwości czy ja dobrze go odbieram czy ja rozumiem to co śpiewa bo przecież nie można chyba tak łatwo ogarnąć mnie tymi słowami... on mnie nie zna a jakby śpiewał o mnie o mojej dezaprobacie tej rzeczywistości.

Znacie to uczucie tęsknoty za kimś po drugiej stronie słuchawki... tak to bardzo głupie bo wiadomo przecież są sms'y, telefony maile i wszelkie inne sposoby kontaktu a jednak mimo że druga osoba pozornie jest na kilka kliknięć stąd pojawia się jakaś wredna tęsknota. Taka która skupia wasze myśli na tym by być bliżej by uśmiechnąć się czulej by przeczytać jej słowa...

Siedząc sam którejś nocy w gonitwie myśli pojawiła się jedna bardzo niepokojąca : Czy ja już się wypalam jako człowiek, czy mam skazać się na życie nieświadomego robota, który będzie zarabiał pieniądze na przeżycie do pierwszego? I wiem że odpowiedź to "nie" i wiem że wszystko można zmienić i wszystkiemu zaradzić a jednak kiedy brakuje wsparcia otoczenia (tak kolejny raz go właśnie potrzebuję) to człowiek wpada w wir samooskarżeń i jakichś chaotycznych szarpanin z życiem.

W godzinach naszych zwierzeń bądźmy czujni by dobrze wybrać spowiednika.
dominik_ziom